Krystalicznie czyste brzmienie, absolutna kontrola nad muzyką (choć nie słuchałem wielkich orkiestrowych składów), błyskawiczny bas. Dla mnie absolutnie urzekające wysokie tony - słychać najdrobniejsze detale, dźwięki zupełnie nieznane mi wcześniej na moich płytach. Myślę, ze wiele negatywnych opinii jest albo wynikiem stereotypu B&W jako "zimnej i hi-techowej big kompanii", albo odsłuchów w jakichś dziwnych zestawieniach. Długo kombinowałem, z czym je zestawić w ramach mojego budżetu (kolumny wpadły mi jako początek systemu) i wybrałem Amplifikatora, a potem cd Vincenta CD-S1.1 z lampką na wyjściu. Bas jest, średnica jest, wysokie są, dynamika jest i makro- i mikro-. Dla mnie gra "z duszą", choć na pewno nie jest to dusza lampowa... Nie znaczy to, że się nie sprawdzają w akustycznej muzyce, czy nagraniach tłoczonych na płytę bez produkcji/obróbki. Przeciwnie.
Do pomieszczeń <20m2 biją chyba każde podłogowe do 5000PLN.
Polecam tym, którzy chcą słyszeć to, co znalazło się na płycie. Po prostu. Bez dodawania "charakteru" muzyce, który to charakter, IMHO, dodawany jest przez ludzi siedzących w studio za stołem. Podobno często pracowały w studiach. Trzeba faktycznie liczyć się z tym, o czym uprzedzał mnie ktoś z forum przed zakupem, że część ulubionych płyt idzie w odstawkę. To te, gdzie realizator coś spaprał. Nie da się słuchać.